Relacja z I Turnieju Flames of War w Głogowie
autorstwo: WiktorPierwsze bitwa:
Ta potyczka jest pokrótce zrelacjonowana w relacji oficjalnej więc Wiktor już jej nie opisywał.Druga bitwa:
W drugiej rundzie turnieju dochodzi do starcia rodem z operacji „Unthinkable”. Brytyjski korpus z Sherwood walczy z Sowiecką dywizją pancerną. Misja - Fair Fight na ćwiartki. Dodatkowo połowa naszych wojsk zaczyna w rezerwach co – jak się później okazało było błogosławieństwem herbaciarzy.
Igor wystawia od początku najcięższe działa – plutony SU–85 i SU-100 w rezerwie pozostają dwa plutony T-34. Ja natomiast grając rozpiską pozbawioną niszczycieli czołgów decyduje się na wystawienie dwóch plutonów Shermanów odsyłając do rezerw kolejny wraz z paczką Stuartów.
Sowieci zaczynają – niszczyciele czołgów pokonują przeszkody terenowe aby zająć miejsce pozwalające na ostrzał Shermanów. Jeden z SU-85 boguje się i zostaje na płocie w strefie rozstawienia kacapów. Jak się później okazało opóźnienie o jedną turę tego działa przeważyło walkę na lewej flance na stronę Aliantów. SU-100 natomiast bezproblemowo zajmują pozycję w centrum mapy zmuszając Brytyjczyków do kluczenia pomiędzy osłonami. Na lewej flance Shermany wychylają się zza osłony i ostrzeliwują osłabiony pluton SU-85 niszcząc jeden i uszkadzając drugi. W centrum natomiast trwa zażarta wymiana ognia wybucha jeden SU-100 a drugi jest uszkodzony, ginie również zastępca dowódcy wojsk sprzymierzonych.
Rozpoczyna się trzecia runda – co ciekawe pomimo że obydwie strony od teraz miały otrzymać wsparcie żadne dodatkowe wojska nie pojawiają się na polu bitwy. Na lewą flankę dociera spóźniony SU-85 i strzałem z marszu uszkadza pojazd wsparcia technicznego towarzyszący tamtejszemu plutonowi wyspiarzy. Tym czasem w centrum impas – skryty za wrakiem Firefly uszkadza jego SU-100 lecz poza tym nic się nie zmienia.
Czwarta runda miała być przełomem – po obu stronach pojawiają się rezerwy. Sowieci wzmacniają słabnące lewe skrzydło plutonem T-34 co przechyla szale zwycięstwa na tym odcinku na ich stronę – zniszczony zostaje jeden z Shermanów a Firefly zostaje uszkodzony – jak się później okazało – na zawsze. W centrum SU-100 oddają szczęśliwą salwę – spada Świetlik i kolejny Sherman. Powiedzieć że sytuacja wygląda źle to i tak duże załagodzenie sytuacji – sprawa wygląda na przegraną i to z kretesem. Na początku mojej tury pojawiają się Shermany będące jak dotąd w rezerwie – a w mojej głowie kiełkuje pomysł na obrócenie patowej sytuacji. Wystawiam je najbliżej możliwe do znacznika w strefie rozstawienia kacapów i pędząc „ad the double” osiągam znacznik jeszcze w tej turze. Na lewej flance wciąż sprawne Shermany obracają się w kierunku plutonu T-34 niszcząc jeden i uszkadzając następny. W centrum pozostał już tylko samotny dowódca tamtejszego plutonu ukrywający się za lasem.
Piąta – i ostatnia runda Igora była w zasadzie desperacką próbą wybicia tylu plutonów aby zmusić mnie do zdawania testu morale kompanii SU-100 obracają się w kierunku osaczonego plutonu na lewym skrzydle ale jedyne co osiągają to uszkodzony czołg dowódcy plutonu. SU-85 również strzelają i niszczą uszkodzony przed chwilą czołg uszkadzając również pojazd techniczny. Pojawiają się też następne T-34 lecz z marszu nie trafiają i w sumie nic nie zrobiły. Drugi pluton T-34 oddaje skuteczniejszą salwę – pojazd zajmowany przez głównodowodzącego wojsk herbaciarzy zostaje uszkodzony. Ostatnim akordem bitwy jest desperacki strzał dowódcy wojsk ZSRR który jak dotąd towarzyszył plutonowi SU-100 odłącza się od niego i próbuje zniszczyć samotnego Shermana pozostałego w centrum – chybia i tym samym zwycięstwo wpada na konto Brytyjczyków.
Trzecia bitwa:
Trzecia runda turnieju przenosi mnie na daleki wschód konkretnie do Indochin gdzie będę walczył z Japońską dywizją Hohei Chutai. Przewaga liczebna jest po stronie wroga – jedyne na co mogę liczyć to mobilność moich pancerniaków i karabiny maszynowe Shermanów.Rozstawiamy się i już na wejściu pierwszy zonk – popełniam błąd, rozstawiam pluton za blisko i już w pierwszej turze cesarska piechota szarżuje na moje czołgi. Ratuje je kiepski rzut na wejście do budynku i ogień osłonowy. W mojej turze próbuje odskoczyć na bezpieczną odległość – kolejny zonk. Noc ogranicza mój ruch do ośmiu cali nie jestem w stanie zyskać odpowiedniej odległości. Na drugiej flance pluton Shermanów zajmuje pozycje na przedmieściach i zapamiętale tłucze do skośnookich z karabinów maszynowych niszcząc 3 drużyny piechoty.
Druga tura – znowu mi się poszczęściło i ściana ognia osłonowego zatrzymuje szarżę kitajców. Kolejny pluton jednak dopada moje czołgi ale znów mi się szczęści – w tyle zostaje uszkodzony Firefly ale reszta wycofuje się bez rysy. Japońska artyleria oddaje pierwszą i ostatnią salwę w tej grze celując w pluton Shermanów na przedmieściach ale Brytyjczycy wychodzą z sytuacji bez szwanku. Moja tura zaczyna się od rzutu na rezerwy – pech chciał że na wsparcie jeszcze miałem trochę poczekać. Poza tym nadal trwa noc która nie tylko ogranicza moje wojska ale i ułatwia działania Japończykom. Pluton w mieście odskakuje na most i próbuje zestrzelić tokijskie tankietki – jednakże bez skutku. Drugi pluton w zasadzie nie zmienia pozycji i nadal strzela z wszystkiego co ma do piechoty azjatów.
Trzecia tura i trzeci zonk – nie dość że noc nie kończy się to jeszcze magicy z kraju kwitnącej wiśni przejeżdżają pomiędzy moimi czołgami za most (a właściwie chyba nad nimi przelatują bo most był szczelnie zapełniony czołgami herbaciarzy) i tłuką Shermany po plecach niszcząc jeden i uszkadzając kolejny pojazd. W mojej turze Shermany odpowiadają ogniem ale tylko jeden czołg wroga zostaje zniszczony. Na przedmieściach baz zmian – kilka drużyn piechoty znika z pola walki ale poza tym niewiele jestem w stanie zrobić żeby zatrzymać fale masy ludzkiej którą sztab cesarza Hirohito rzucił na moje pozycje.
Czwarta tura i nadal trwa desperacka obrona Europejczyków. Otoczony pluton na moście traci większość pojazdów a samotny dowódca nie zdaje morale i zwiewa z pola bitwy. Do tego na moich tyłach pojawiają się pojazdy zwiadowcze samurajów. W mojej turze na pole bitwy wpadają Stuarty ale nadal panujące egipskie ciemności ograniczają ich możliwości ruchu o połowę. Pluton na przedmieściach nadal strzela ale większość piechoty jest już głęboko w mieście.
Piąta i w zasadzie ostatnia tura mojego oporu – Japończycy wjeżdżają czołgami i samochodami na znaczniki a ja desperacko próbuje ich z stamtąd przegonić noc nadal mi przeszkadza przez co nie mam zasięgu widzenia i nie mogę do nich strzelać. Na początku szóstej tury kitajce zdobywają znacznik i gra się kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz