Na stepowym terenie pod Mcwrbergiem spotkały się dzisiaj dwie kompanie pancerne – niemiecka z dywizji pancernej von Clausewitz i amerykańska z tajemniczej jak na razie jednostki amerykańskiej [uzupełnimy po otrzymaniu pełnego raportu z bitwy].
A oto szczegółowy skład walczących oddziałów:
|
PANZERDIVISION VON CLAUSEWITTZ PANZERKAMPFGRUPPE VON BENNINGSEN Kompania czołgów Reluctant Veteran Nachtjäger, s.53 |
- Panzer Kampfgruppe von Benningsen HQ - Panther G, Panzer IV J [250]
- Panther Platoon - 2x Panther G [335]
- Panzer Platoon = 3x Panzer IV J [235]
- Heavy Panzerspäh Platoon - 2x Sd Kfz 234/1 (2cm), 2x Sd Kfz 234/4 (PaK40) [200]
|
US 1st ARMOURED DIVISION - OLD IRONSIDES Kompania czołgów Confident Veteran Road to Rome, s. 193 |
- Tank Company HQ - 2x M4A3 Sherman (late) [205]
- 1 Tank Platoon - 2x M4A3E8 Easy Eight, M4A3 Sherman (late) [400]
- 2 Tank Platoon - 2x M4A3E8 Easy Eight, M4A3 Sherman (late) [400]
PRZYGOTOWANIA |
Jako że obaj dowódcy dopiero stawiają pierwsze kroki w uniwersum FoW, a rozpiski opiewały na skromne 1000 pkt. zdecydowaliśmy nie losować dowolnej misji z podręcznika (co mogłoby skazać jednego z graczy na odesłanie części i tak skromnych sił do rezerwy) tylko zagrać misję Free-for-all (fair fight).
Misja - Free for All
Pole bitwy - stepowy teren w MCWR
ROZSTAWIENIE |
Dowódca sił sprzymierzonych zajął strategiczne pozycje na skrzydłach swojej strefy rozstawienia. Na pierwszym planie pluton Easy Eight-ów i dowództwo kompani, po prawej na drugim planie pluton drugi.
Dowódca sił osi postanowił skoncentrować całą kompanię w centrum strefy rozstawienia po to by łatwiej reagować na posunięcia przeciwnika – pierwsza tura należała do Aliantów …
RUCH ZWIADOWCÓW |
… ale siły osi mogły ruszyć zwiadowcami zanim konfrontacja dojdzie do skutku i skrzętnie z tego skorzystały
BITWA |
Dowódca amerykański wobec budzących respekt Panter przeciwnika przyjął bardzo ostrożną strategię i postanowił zająć w miarę bezpiecznie miejsca za osłoną ruin na lewym skrzydle i skał na prawym. Przy okazji za pierwszy cel do ustrzelenia obrał oba plutony niemieckich samochodów pancernych. Efekt jeden Sd Kfz 234/1 poszedł z dymem a załoga udała się do Valhalli ucztować z przodkami i obfitymi w kształtach Valkyrie-ami.
Najwyraźniej taki obrót sprawy nie przypadł do gustu potomkom Fryderyka Barbarossy. W efekcie po zajęciu „z góry upatrzonych” pozycji za zalesionymi (umownie przyjmujemy że wzgórza w miejscach zielonych są całkowicie zarośnięte lasem) pagórkami, Niemcy odpowiedzieli ogniem na zaczepkę i z dymem poszedł ulubiony „Sherman” „amerykanckich” pancerniaków (za skałami w środkowej części makiety).
- Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz ni czołgów nam wysadzał. - wykrzyknął dowódca amerykańskich chojraków. Historia nie pamięta jego imienia ale bez wątpienia musiał mieć polskie korzenie. Tak czy inaczej Jankesi zmobilizowali się do dalszej bezwzględnej wymiany ognia. Ich łupem padł kolejny Sd Kfz 234/1.
Mimo strat sięgających połowy stanu plutonów zwiadu siły osi zdecydowały się na dosyć ryzykowny krok i skierowały pozostałe samochody pancerne w środkowo-zachodni sektor makiety. Był to krok ryzykowny, ale mógł się opłacić w przyszłości – do znacznika pozostawała odległość zaledwie kilkunastu cali. Czołgi starały się wychodzić z lasu, ostrzeliwać przeciwnika i ponownie chować się w lesie (Stormtroopers), przy czy akurat Pantery oblały test skilla i sztuka ta im się nie udała. Jak za moment zobaczycie Bogini Fortuna bywa przewrotna i w kolejnej turze przekuła ten niemiecki „pech” w kolosalny sukces. Nie uprzedzajmy jednak faktów.
- Try harder, or there will be no donuts for lunch! Just bigos and kaszanka! - wykrzyknął dzielny wódź chłopców zza oceanu, zaniepokojony postępami zwiadu przeciwnika. W zasadzie nikt w kompanii nie wiedział co to jest ten bigos i kaszanka. Wszyscy za to pamiętali noworoczny „toast” z pancerniakami zaprzyjaźnionej I Polskiej Dywizji Pancernej generała Maczka. Tygodniowy kac gigant wywołany tym incydentem przeszedł do historii pułku, razem zresztą z prośbą najmłodszego w kompani strzelca Mc'Persona: „Przepuście Niemców – niech mnie dobiją!” . Tak czy siak perspektywa innych wschodnioeuropejski specjałów podziałała mobilizująco na amerykańskich celowniczych, w efekcie czego Odyn mógł się cieszyć z towarzystwa kolejnych ustrzelonych załóg samochodów pancernych.
Radość aliantów nie trwała jednak długo. Pantery którym w poprzedniej turze nie udał się Stormtrooper, w tej mogły strzelać na pełnym ROF-ie. Czyli każda miała po dwa strzały i dla porządku dodajmy jeszcze że trafiały na 5+. Co wyszło z tego strzelania – sami zobaczcie!
Tak, tak – dobrze widzicie, weszło WSZYSTKO! Efekt? Palące się szczątki dwóch Shermanów, trzeci uszkodzony!
Bez wątpienia była to decydująca salwa w tym meczu. Co prawda siły sprzymierzonych podjęły jeszcze próbę odwrócenia losów bitwy i ostrzelały znajdujące się na swoim prawym skrzydle niemieckie „czwórki” co doprowadziło do zniszczenia jednej z nich.
Ale po utracie ostatniego obrońcy wschodniego znacznika ustrzelonego przez rozochoconych sukcesami Panther-niaków dowódca amerykański zdecydował się nie przedłużać agonii swej kompani i poddać bitwę.
PODSUMOWANIE |
Ostatni rzut oka na pole bitwy na koniec meczu. W centrum widać płonące niemieckie samochody pancerne i jedną czwórkę. W północno-wschodnim krańcu makiety dopala się cały jeden pluton Shermanów, a w części północnej płonie kilka czołgów z plutonu drugiego. W podsumowaniu meczu można napisać, że przy bardzo podobnej strategii obu dowódców polegającej na ostrzeliwaniu się na średnim dystansie z dobrze osłoniętych czołgów, szalę zwycięstwa na stronę niemiecką przechyliła przewaga technologiczna posiadanych czołgów (Pantery mimo kilku trafień wyszły bez szwanku z potyczki dzięki niezwykle solidnemu przedniemu pancerzowi, same zaś posiadając doskonałej jakości działo ppanc. „zmiatały” czołgi przeciwnika) i doktryna pozwalająca uciekać w ukrycie po wykonaniu ostrzału przeciwnika (Stormtrooper okazał się być tym razem wyjątkowo przydatną umiejętnością). Dziękuję Tomkowi i Marcinowi za mecz, możliwość jego sędziowania i opisania na blogu.
Technicznie jako autor wpisany jestem ja - ale faktycznie napisał go Tomek a ja tylko umieściłem na blogu. Stąd ten komentarz.
OdpowiedzUsuńSakwiarz - gratulacje z okazji pierwszego raportu. To samo chłopaki - fajna bitwa była, szkoda że nie mogłem poobserwować chociaż. Mam nadzieję że to dobry początek rozszerzenia walk o jednostki amerykańskie i wreszcie moi alianci otrzymają jakieś wsparcie większe niż moralne. Do zobaczenia przy stole ...